środa, 3 lipca 2013

Przystosowujemy się


Mateo najpierw zamierzał wstać razem z Tatą o 4:00 na wachtę, po czym zasnął znów i cztery godziny później nie można go było dobudzić na śniadanie. Zakopał się w kołdrę i dopiero na dźwięk słowa „DELFINY!” wyskoczył z łóżka jak z procy i teraz wciąż wypatruje czarnych grzbietów, płetw i ogonów, jest ich mnóstwo!
Tak jak podczas zeszłorocznego rejsu, tak i teraz mógłby godzinami gapić się przez bulaj (zwłaszcza w porcie). Jednak tym razem statek trochę go przeraża, szczególnie po zmroku. Te wszystkie trzaski, brzęczenia, gwizdy, pikania, warkoty, alarmy i stukanie szafek, rolet, miarowo przesuwających się z jednej strony na drugą przedmiotów.. Sama mam dreszcze, za każdym razem kiedy jestem na statku i zaglądając zza rolety w mroczną, bezgwiezdną noc, kiedy linia morza i nieba zlewa się w nieprzeniknioną czerń, wsłucham się w te wszystkie niepokojące dźwięki. Mam wrażenie, że za chwile z ciemności na powierzchnię oceanu wynurzą się duchy z głębin albo pojawi statek widmo.. Zaraz na pierwszej popołudniowej wachcie (16:00 – 20:00) upierał się by na mostku zapalić światło. Przypominam, że jesteśmy w bliskiej odległości od równika, zatem nocne ciemności nastają tu szybciej niż w naszej umiarkowanie położonej Ojczyźnie.
Załoga jak zawsze sympatyczna i jak na większości odwiedzanych przeze mnie statków polsko – niemiecko – filipińska. Wszyscy zaczepiają Mateo, który czaruje tu „na południówce” swoimi niebieskimi jak morze, niewinnymi oczętami. Jego z kolei nieco zadziwia zainteresowanie jakie wzbudza „Mamo, dlaczego wszyscy się do mnie uśmiechają i pytają jak mam na imię?” No dlaczego, no? ;) Szczególnymi względami wydaje się też cieszyć u kapitana, który sam jest dziadkiem. Nie smakuje herbata? Proszę bardzo: soczek „z prywatnych rezerw” lub świeżo wyciskany na śniadanko. Nieustannie sprzeczają się czy krokodyl jest, czy nie jest dinozaurem. Dla niewtajemniczonych Mateo zamierza zostać paleontologiem i ma dość hmm.. rozległą wiedzę w tym temacie jak na pięciolatka. Za to kapitan, z pochodzenia Niemiec, mieszka w Wenezueli i w wolnym czasie oddaje się wędkowaniu w rzece pełnej aligatorów. Ciekawe czy znajdą jakiś konsensus.  







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...